Poezja wiersze opowiadania podyskutuj

grazynalejk232

Wstalo slonce
Jasny blekitny swit
Zapach wilgotnej ziemi
Poranny podmoch wiatru
Cieply swierzy poranek
Szum wody w potoku
Zapach skoszonych traw
Ktos nie postrzezenie przeszedl droge
Obejrzal sie I zniknal
Slonce osunelo sie na ziemie
Zapadl mrok
Minal kolejny rok
Gdzies daleko
Ptak zaspiewal
Spadla kropla rosy
Osuszona czyjac lza
Cisza trwa

Swiatlo wyznacza ci droge
Jestes cieniem
Duszy glebokim westchnieniem
Licha marnota
Czyjas wielka tesknota
Nieosiagalnym ksztaltem owalnem
Czuje twoja won
Wyciagam w jej kierunku dlon
Klekam
nie siegam
Upada nisko
Zaczynam spadac w urwisko
Nieobecnosc
ciemnosc
nicosc

Pytam czas
pytam marzeniem
ludzkim cierpieniem
zgasly jusz gwiazdy na niebie
nie dostrzegam siebie
wiatr potargal suknie biala
snieg przypruszyl glowe osiwiaja
zmienilam sie w sopel lodu
nie czuje chlodu
czy kiedys stopnieje
czy znow zainstnieje
daj nadzieje
krocha
licha
marna

Cien bialego lata
Jesienne slonce
Gorace palace
Zapach czasu
Dochodzi z lasu
Spadla kartka z kalendarza
Ktos z kims przekomarza
Pies zaszczekal
Ktos przed czyms uciekal
Nieopodal czyjes glosy
Ludzkich uczuc stosy
Dzis czas stanie
Na twe wezwanie
Wolanie
Bieganie
I swiata opamietanie

Ja maly
Nie oczekuje chwaly
Jestem twoj caly
A wokol czary
Mary
Chodz jetem jak zajac szary
Stoi zuchwaly
Odziany w banaly
Opsypany lodem
Przejrzystym chlodem
Niechciany
Pognany
Ja wytrwaly
Wspanialy
Czekam kochania
Waszego opamietania
Zmartwychwstania

Zielone liscie traw skoszonych
Twarzy gosci nieproszonych
Ktore sie za drzewem chowaja
Cieniem oslaniaja
Razem trwaja
Czas w przeszlych wspominaja
Gadaja
Upadaja
Wstaja
Czy kogos kochaja
A moze kogos powoli zapominaja
Zasypiaja

Zolty kwiat
Cicho z nieba spadl
Jak pokonac czas
Twardym kamieniem
Westchenieniem
Cierpieniem
Moze tylko spojrzeniem
Istnieniem

Ktos czasem ucieka
Nie zwleka
Nie narzeka
Nikt go nie goni
Nikt go nie chroni
Ucieka niczym rzeka
Biegnie przed siebie w dal
Trzymajac w dloni szal
Zatrzymal sie
Czyzby czekal na cud
Szalem sie owinal
Swoje zycie bokime ominal
Czyzby jusz nie uciekal
Na cos czekal
Zegar sie zatrzymal
czy ktos cos otrzymal
Zainstnial

ja smiertelnik
wzruszony
slowem poruszony
ja uparciuch
chwytam was
zaciskam mocno w dloniach marzenia
ogrzewam cieplym oddechem spojrzenia
dotykam lisciem pragnienia
zainstnienia
zyczac spelnienia

Mej malej klatce
W moim kwadracie zycie
Brakuje mi miejsca
Przestrzeni
powietrza
Brakuje mi czegos czego nie ma
Dusze sie woja sprzecznoscia
Dusze sie swoja miloscia
Swa ulomnoscia
Swa obecnoscia
W mej malej pustej klatce
W mym kwadracie zycia
Jest pusto
Jest duszno
Prosze o odrobine zycia

Krolowie zycia
Tancza wokol ciebie zuchwale
Stawiajac kroki ociezale
Krolowie zycia
Otaczaja sie soba w obawie
spojrzenie topia w glebokim stawie
krolowie zycia
z raju wygnani
przez ciebie zapomniani
krolowie zycie
swa zabawa zatroskani
przeciez nic sie nie stanie
na twe wolanie
zycie blaganie
swiata opamietanie

Zielony lisc trawy skoszonej
Poranna lza zroszony
Ktorego wiatr
Pogonil w swiat
Zielony lisc
Kolorem upojony
Spokojoem utajony
Zielony lisc
Ktorego nie odwrocil czas
Gdyby nie bylo nas
Plomine zgasl

Jestem ptakeim
Lata smakiem
Cisza
Dzwonkami ktore wisza
Sloncem goracym
Palacym
Piekacym
Ciebie pragnacym
Jestem kims nie pozornym
Nie pokornym
Przewrotnym
Jestem ksiezycem owalnym
Czlowiekiem banalnym

AndrzejK

Bardzo ładny chociaż dla mnie nieco zbyt długi. Pozdrawiam